Cytując klasyka: „to już jest koniec…”. Szkoda wielka, ale dzisiaj zakończyliśmy Truchtaczowy sezon morsowy. W listopadzie, kiedy zaczynaliśmy, nikt nie przypuszczał, że się to tak Truchtaczom spodoba. Zwłaszcza takim świeżakom, jak ja 😉 Okres jesienno-zimowy minął błyskawicznie, m.in. dzięki naszym spotkaniom na Stawikach. W wypadku niektórych, był to od razu skok na głęboką wodę, inni zaś przyzwyczajali się do lodowych kąpieli sukcesywnie. Efekt jest jednak u wszystkich, taki sam. Polubiliśmy to! A jeśli się jeszcze do tego doda saunę i gorące jacuzzi, to pełnia szczęści. I choć ja osobiście nie jestem wielkim fanem zimy, a zwłaszcza jesieni, to od teraz będę czekał na te pory roku z myślą o czymś rozgrzewająco-zimny i lodowo-gorącym 😉